Ssanie dla maluszka to nie tylko sposób odżywiania. Pozwala ono zaspokoić jego potrzebę bezpieczeństwa, bliskości, ciepła, a w dodatku koi i dostarcza przyjemnych wrażeń. Nic więc dziwnego, iż kiedy malec jest znudzony, zmęczony, samotny i zdenerwowany, odczuwa silną potrzebę ssania. Z pomocą w takich przypadkach przychodzą smoczki, które sprawiają, że dziecko ma niemal wszystko, czego potrzebuje. Poznaj mity i fakty związane z tym akcesorium.

Smoczek uzależnia i trudno od niego odzwyczaić maluszka

Jest to możliwe, ale jedynie wtedy, gdy dziecko ma smoczek w buzi przez większość dnia oraz ssie dłużej niż do chwili skończenia czwartego miesiąca. Potrzeba ssania jest najsilniejszą w okresie między drugim a czwartym miesiącem życia niemowlaka, potem stopniowo maleje. Incydentalnie podawanie smoczka w tym czasie, jedynie w sytuacjach kryzysowych, z reguły nie uzależnia. Jednak, gdy smoczek towarzyszy malcowi jedynie podczas zasypia ja, to nie ma powodów do obaw, pod warunkiem, że zostanie on wyciągnięty z buzi, gdy tylko maluch uśnie. Koniecznością jest odzwyczajenie dziecka od smoczka nim wyrosną mleczne zęby.

Jest to idealne rozwiązanie. W takim przypadku ssanie smoczka nie będzie miało negatywnego wpływu na zgryz maluszka. Jednak moment, w którym niemowlak zaczyna traktować smoczek jak przytulankę, łatwo przegapić. Z pewnością niepokojące jest, jeśli maluszek nieustannie w ciągu dnia ssie smoczek oraz jest to dla niego jedyna metoda na radzenie sobie, że stresem czy napięciem.

Trzeba pamiętać i takie przesadne przywiązanie do smoczka zazwyczaj ma swoją przyczynę. Może malec ma potrzebę otrzymywania większej ilości wrażeń, spacerów czy zabaw z rodzicami. Innym powodem może być nieuporządkowany rytm dnia lub nerwowa atmosfera w domu. Trzeba więc zwrócić na takie aspekty uwagę.

Smoczek ma negatywny wpływ na zgryz

Jest to prawda. Smoczki mogą przyczynić się do powstania wady zgryzu. Aby temu zapobiec, zaleca się kupować modele o anatomicznym kształcie, który przypomina brodawkę oraz dbać o to, aby maluszek miał smoczek w buzi jak najkrócej i jak najrzadziej.

Kciuk jest lepszym rozwiązaniem niż smoczek

Jest to mit. Ssanie kciuka ma o wiele bardziej negatywny wpływ na zęby maluszka niż ssanie smoczka. A tym bardziej, gdy zakupiono rekomendowany model, taki jak na przykład Bibs smoczek. Kciuk deformuje zarówno zgryz, jak i także kształt podniebienia oraz ustawienie dolnej szczęki. Co więcej, łatwiej jest odzwyczaić dziecko od ssania smoczka niż kciuka. W przypadku, gdy niemowlak uparcie skalda do buzi oraz ssie swój palec, zaleca się podać mu właściwie dobrany smoczek

Ssanie smoczka ma negatywny wpływ na laktację

To fakt, szczególnie w pierwszych tygodniach, gdy noworodek uczy się ssać pierś. Wtedy to smoczek zaspakaja potrzebę ssania oraz maluch przy piersi staje się bardziej leniwy, oraz nie ma potrzeby ssania. Konsekwencją tego jest zaburzenie delikatnego mechanizmu laktacji. Co więcej, ssanie smoczka wymaga innej techniki, co sprawia, że dziecko oducza się prawidłowego ssania piersi. Wydaje się, że najlepszym rozwiązaniem jest niepodawanie dziecku smoczka do czasu, gdy laktacja się nie unormuje oraz nie rekomenduje się go dawać malcom, które źle przybierają na wadze lub mają jakiekolwiek problemy ze ssaniem piersi. Nie należy również dawać smoczka zamiast posiłku, gdy dziecko jest głodne, czy też skracać proces karmienia poprzez podanie tego akcesorium.