Po dwumiesięcznej przerwie wróciłam do biegania. Nawet nie będę próbowała opisywać, jakie to cudowne uczucie. Szczególnie po 8 godzinach spędzonych za biurkiem. Co sprawiło, że pomimo chłodu i mgły za oknem udało mi się zebrać w sobie i pobiegać? I co w ogóle zrobić, by pokonać naturalny opór przed bieganiem, gdy zima coraz bliżej

Proste sposoby

Największym wrogiem początkującego biegacza jest chyba nieumiejętność dostosowania ubioru do pogody. Ja zawsze mam tendencję do ubierania się za ciepło, chociaż raz zdarzyło mi się wyskoczyć na 10 stopniowy mróz w cienkiej koszulce i jednej bluzie ;). Oczywiście najlepiej znaleźć złoty środek. Kiedyś słyszałam,  że do biegania trzeba się ubrać tak, jakby na zewnątrz było o 10 stopni cieplej. I w zasadzie ta reguła dość dobrze się sprawdza. Warto pamietać, że kiedy wychodzimy biegać, powinno nam być trochę chłodno, już po krótkim dystansie przekonamy się bowiem, że po pierwszym chłodzie nie ma śladu. No tak, ale pokonywanie tego pierwszego uczucia zimna, nie jest najprzyjemniejsze Na szczęście jest na to świetny sposób, a właściwie dwa sposoby:

  • Kilka minut przed wyjściem rozwieś koszulkę, w której będziesz biegać, na kaloryferze to sprawi, że wychodząc, bedzie Ci przyjemnie ciepło. Dzięki temu nie założysz na siebie zbyt wiele warstw, czyli się nie przegrzejesz.
  • Rozgrzej się w domu przed wyjściem, to także zabezpieczy cię przed przed kontuzjami.

Nie szata zdobi człowieka 

ale czasem warto zainwestować w dobrą odzież do biegania. Na chłodniejsze dni świetnie sprawdzą się koszulki z materiałów, które pozwalają wodzie odparowywać, a przy tym zachowują ciepło. Szczególnie ważna jest ta pierwsza warstwa najbliżej ciała. Chociaż oczywiście dobrze, jeśli kolejne warstwy nie zatrzymują odprowadzania wilgoci. Gdy temperatura zbliża się do zera dobrze zatrzymać ciepło, które ucieka przez głowę. Sama jestem na etapie szukania dobrej czapki na zimowe biegi. Jak znajdę i wypróbuję, to z na pewno podzielę się doświadczeniami. W moim przypadku poniżej 7-5 stopni nie obejdzie się też bez rękawiczek. Polecam tym, którym łatwo marzną dłonie.

Z takim wyposażeniem można już spokojnie stawić czoła jesiennej aurze i czerpać radość z biegania w wyludnionych parkach. A dla tych, których to  nie przekonuje, pozostaje jeszcze tylko jedno